Minął aż miesiąc, mimo że ¾ rozdziału miałam gotowe na 3 XI.
Czemu? Powiedzmy, że pisarstwo jest dla mnie cholernie ważne, w tych sprawach
jestem perfekcjonistką. Wciąż nie jestem na tyle doświadczona, by oddać to, co
siedzi w mojej głowie, tak dobrze jak bym chciała. No więc stąd zwykle te
opóźnienia – przeskakuję po linijkach w poczuciu, że coś jest niedokończone.
Pewnie nie wszedłby i dzisiaj, gdybym nie stwierdziła w końcu, że to ja mam coś
na bani :3 Jeśli zdołam się utrzymać w tym przekonaniu, rozdziały będą wchodzić
raz na tydzień zamiast raz na miesiąc.
Czwórka powinna być dwukrotnie dłuższa, ale nie spodziewałam się technicznych przeszkód, które w sumie u moich rodzicach są do przewidzenia, ale mówi się trudno. Wybaczcie mi, jeżeli będzie wam doskwierać krótkość :<
Rozdział czwarty
Wierzchołek góry lodowej
León
Czwórka powinna być dwukrotnie dłuższa, ale nie spodziewałam się technicznych przeszkód, które w sumie u moich rodzicach są do przewidzenia, ale mówi się trudno. Wybaczcie mi, jeżeli będzie wam doskwierać krótkość :<
Na następne rewelacje planuję wprowadzić do kanonu
narratorów m.in. Angie :>
Liczę na wasze komentarze, opinie obu rodzajów – pochwały
nobilitują podwójnie, uwagi uczą pokory. Z góry dziena!
Miłego czytania!
Rozdział czwarty
Wierzchołek góry lodowej
León